Homilie

Modlitwa prośby (19.04.2008)

 

Teksty liturgii Słowa: sobota IV tyg. Wielkanocy Dz 13,44-52; J 14,7-14

 

     „Proszę”, - to słowo pojawia się na naszych ustach bardzo często. Również podczas naszej modlitwy prośba nie jest nam obca. Prosimy Boga o wiele rzeczy: o zdrowie, o szczęśliwą podróż, o zgodę z innymi ludźmi i wiele innych spraw. Znane przysłowie mówi: „Jak trwoga, to do Boga”. Jest w tym wiele prawdy, ponieważ często o potrzebie modlitwy przypominamy sobie w trudnych sytuacjach, zwłaszcza, gdy po ludzku trudno jest sobie poradzić. Takie sytuacje bliskie są każdemu z nas. Często z naszych ust wychodzą słowa: „Boże, ratuj...”, „proszę Cię”. Czasem pojawia się pewne rozczarowanie, gdy uważamy, że Bóg nas jednak nie wysłuchał.

Pojawiają się w nas pytania: dlaczego tak się dzieje? Co decyduje o skuteczności naszych próśb? Dlaczego uważamy, że nasze modlitwy pozostają bez odpowiedzi? Jaka powinna być nasza modlitwa?

„Panie Boże, proszę Cię o zdrowie dla mnie. Ja będę chodził do kościoła w każdą, niedzielę, a Ty spraw, żebym nie chorował”. Czy tak ma wyglądać nasza modlitwa prośby? Nie. O zdrowie można i należy się modlić, ale modlitwa to nie handel. Kiedy stajemy na modlitwie przed Bogiem, nie rozmawiamy z kimś równym nam, z kim można pertraktować i ustalać warunki.

Można także próbować inaczej: „Panie Boże, jeśli kogoś z mojej rodziny spotka nieszczęście, to przestanę wierzyć i już nigdy nie pójdę do kościoła!” To jest modlitwa? To raczej próba szantażu. Jednak na Pana Boga na pewno to nie poskutkuje.

Czasem można także spotkać modlitwę na wzór Pawlaka z filmu „Sami swoi”, który mówi: „A na całe kargulowe plemię spuść Panie wszystkie plagi egipskie”. Takiej modlitwy Bóg na pewno nie wysłucha. Nie możemy modlić się o zło dla innych. Bóg darzy miłością wszystkich ludzi i nigdy nie jest źródłem zła.

     Kiedy przyjrzymy się naszym modlitwom, możemy zobaczyć, jak często chcemy używać Pana Boga do własnych pomysłów. Spodziewamy się, że Bóg da zdrowie, pieniądze, pracę, sukces, że pozbawi nas problemów i uczyni nasze życie łatwym i przyjemnym. Zupełnie zapominamy przy tym o Woli Bożej i o trosce o innych.

Spróbujmy poszukać odpowiedzi na pytania dotyczące modlitwy prośby w dzisiejszej liturgii Słowa. W Ewangelii słyszeliśmy słowa Jezusa: „o cokolwiek prosić będziecie w imię Moje, to uczynię, aby Ojciec był otoczony chwałą w Synu. O cokolwiek prosić Mnie będziecie w imię Moje, Ja to spełnię” (J 14,13-14). Te słowa wskazują nam jak i o co mamy się modlić.

Aby modlitwa była prawdziwą modlitwą, potrzebny jest przede wszystkim kontakt z Jezusem. Trzeba wyprowadzić duszę poza nasze ludzkie uwarunkowania i nawiązać ten intymny, osobisty kontakt z Nim. Tylu ludzi zanosi swe prośby do Boga. Jedne z nich są wysłuchane, inne nie. Jedną z przyczyn nie wysłuchania jest brak ducha Jezusowego w tych prośbach. Modlitwy te nie są zanoszone „w imię Jezusa”. Co to znaczy prosić w imię Jezusa? Najpierw jest to świadomość, że Jezus jest jedyną drogą do Ojca. Jest naszym doskonałym pośrednikiem. Po prostu w Jezusie mamy stały przystęp do Ojca. Wtedy nie będziemy z Bogiem handlować, jak nie kupuje się miłości od swoich rodziców, ma się po prostu do niej prawo.

Prosić w imię Jezusa znaczy także mieć za sobą potężny autorytet Jezusa. Jezus to nie byle kto! W walce ze złym duchem mówimy mu: w imieniu Jezusa - precz, odejdź. Jezus to moc i potęga, która staje po naszej stronie. Z taką świadomością nikt nie ośmieli się Go szantażować.

Prosić w imię Jezusa to także przedstawiać swoje prośby Ojcu ukazując Mu jego syna, jego cierpienie, Śmierć i Zmartwychwstanie. Prosić w imię Jezusa znaczy jeszcze coś innego. Oznacza to zanoszenie swoich próśb w „stylu” Jezusa. Chodzi o to, by wejść w myślenie, odczuwanie Jezusa, by modlić się tak, jak by On się modlił. Prosić o to, o co On by prosił, by być z Nim jednego ducha. W modlitwie potrzeba nam rozeznania. Świadomości o co mamy się modlić. Będziemy ją mieć, gdy będziemy blisko Jezusa, przez święte życie, przez zanurzenie w Jego duchu. Wtedy możemy modlić się o cokolwiek, ponieważ w Duchu Jezusa nikt nie będzie modlił się o złe rzeczy, o nieszczęście dla innych.

Św. Teresa od Jezusa powiedziała kiedyś: „istota modlitwy to odnalezienie Boga, przylgnięcie do Niego i miłosne obcowanie z Tym, o którym wiem, że mnie kocha”. Podsumowując nasze rozważanie zauważamy, że taka jest też istota modlitwy prośby: być blisko Boga, żyć i prosić „w stylu Jezusa”. Spotkałem wielu ludzi, którzy potrafili się pięknie i dobrze modlić. Wśród was na pewno wielu jest takich. Każdy z nas powinien jednak zastanowić się dzisiaj nad motywami naszych modlitw.

- najmłodsi: może modlisz się tylko na polecenie rodziców, księdza na katechezie?

- młodzi: może twoja modlitwa to już tylko przyzwyczajenie i równie dobrze mogło by jej wcale nie być?

- dorośli: może twoja modlitwa osobista to tylko wspomnienie z dzieciństwa?

     Postarajmy się, aby nasza modlitwa oparta była na głębokim kontakcie z Jezusem, by znikły z nie zupełnie pozory handlu, szantażu, czy prośby o zło dla innych.

Do dojrzałej i skutecznej modlitwy w imię Jezusa prowadzi nas uczestnictwo w Eucharystii. Tu modlimy się „przez Chrystusa Pana naszego”, oraz „przez Chrystusa, z Chrystusem i w Chrystusie”. Dobre, uważne przeżywanie Eucharystii, najdoskonalszej modlitwy, pozwoli nam na co dzień śmiało prosić naszego Ojca o wszystko, czego potrzebujemy.

 

ks. Krystian Winiarski

 

Troska o dobra materialne(25.05.2008)

 

Teksty liturgii Słowa VII Niedziela zwykła A: Iz 49,14-15; 1 Kor4,1-5; Mt 6,24-34

 

     Pewien bogaty właściciel floty kutrów rybackich poczuł niesmak widząc pewnego rybaka spokojnie opartego o swoją łódź i wpatrującego się w morze.

-Dlaczego nie wypłynąłeś dzisiaj łowić? - zapytał przemysłowiec.

-Złowiłem już dość na dzisiaj – padła odpowiedź.

-Dlaczego nie łowisz więcej, niż to konieczne? – nalegał przemysłowiec.

-A cóż bym z tym zrobił? – zapytał z kolei rybak.

-Zarobiłbyś więcej pieniędzy – padła odpowiedź – mógłbyś wtedy założyć motor do twojej łodzi, wypłynąć na głębsze wody, znowu złowić więcej i zarobić więcej pieniędzy, żeby kupić nylonową sieć, złowiłbyś więcej, żeby kupić drugą łódź, a może nawet więcej, założyłbyś całą flotę i byłbyś tak bogaty jak ja…

-A wtedy co bym niby miał robić?

-Mógłbyś usiąść i spokojnie cieszyć się życiem.

-A jak myślisz, co ja właśnie teraz robię?

To zwykła historyjka, jednak każdy z nas mógłby spróbować znaleźć się w niej. Przecież każdy pragnie cieszyć się życiem. Jednak często nasze zabieganie i starania o lepszy byt nie pozwalają nam na to. Nawał zmartwień potrafi skutecznie odebrać radość życia.

Jak powinna wyglądać właściwa troska o rzeczy materialne? Na ile możliwe jest życie bez zatroskania i problemów? Co jest moją pierwszą i największą troską?

Bogaty przemysłowiec całe swoje życie poświęcił zdobywaniu majątku. To było jego największą troską. Dla niego nawet widok niepracującego rybaka był przykry. Wzór pracoholika. W naszych czasach wcale nietrudno jest wejść w swoją pracę tak, że na nic innego nie zostaje już czasu. Trzeba przecież zarabiać pieniądze, mieć więcej niż inni. Ale czy za wszelką cenę? Za cenę rodziny, przyjaźni, niedzielnego wypoczynku, wiary?

Można próbować również zupełnie przeciwnie: „nic nie robić, nie mieć zmartwień, chłodne piwko w cieniu pić”. Po co pracować, martwić się? Przecież mi wystarczy zasiłek dla bezrobotnych, kilka groszy zarobionych dorywczo. I tak nie dorównam innym. Ludzi oddających się lenistwu zawsze łatwo jest spotkać. Życie takie jednak jest puste i egoistyczne.

     Pojawia się jeszcze jedno wielkie zagrożenie w trosce o zdobywanie rzeczy. W pewnym momencie może zacząć kierować nami zazdrość. Wtedy liczy się już tylko chęć bycia lepszym od znajomych, od sąsiadów. Mieć lepszy samochód, ładniejszy dom, nowszy komputer, najmodniejsze ubrania. A za każdym razem, gdy to ktoś inny jest krok do przodu, zazdrość pali jak ogień. Jednak zazdrosne podejście w niczym nie pomaga, nic nie dodaje. Chyba tylko cierpienie.

Każde z tych rozwiązań kłóci się z chrześcijańskim podejściem do życia. Nie mają one nić wspólnego z naśladowaniem Chrystusa, ani z dążeniem do szczęścia. Tak może się co najwyżej komuś wydawać.

Dzisiejsza Liturgia Słowa pozwala nam dostrzec właściwe podejście do naszych trosk i zabiegania o rzeczy: „starajcie się najpierw o Królestwo Boga i Jego sprawiedliwość”. Jezus Chrystus przyszedł, aby ustanowić na ziemi Królestwo Boże. Ono jest sprawą najważniejszą. Wszystko inne: jedzenie, picie, troska o ubranie nie jest najważniejsze. Chrześcijanin musi kierować się w życiu odpowiednimi priorytetami: Bóg i sprawy Boże muszą być przed troską o sprawy materialne. Człowiek może zostać „pochłonięty” przez troski tego świata. To może przeszkodzić mu w osiągnięciu Królestwa Bożego. Zbytnia troska odbiera wolność i radość, po prostu nie opłaca się. Jezus mówi: „kto z was, martwiąc się, może choćby jedną chwilę dołożyć do wieku swego życia?”

Stawiać pracę na jej właściwym miejscu, nie znaczy wcale pomniejszać jej wartości, wręcz przeciwnie, to właśnie jest przywróceniem jej należnego miejsca. Żaden leń nie może zasłaniać się Pismem świętym. Jezus nakazuje rozwijać swoje talenty, już samym swoim przykładem pracy robotnika pokazał jej wartość. Nie ma tu miejsca na niedbałość i lenistwo. Święty Paweł napisał do Tesaloniczan wprost: „kto nie chce pracować, niech też nie je”.

Odpowiednie zdobywanie i posiadanie rzeczy materialnych nie przeszkadza w osiągnięciu Nieba, wręcz przeciwnie, pomaga. Poprzez pracę Bóg dał człowiekowi możliwość współpracy w dziele stworzenia. Bóg ustanowił również właściwą hierarchię wartości, która pozwala właściwie ocenić pracę i zająć wobec niej właściwe stanowisko. Owoce naszej zawsze powinny służyć miłości. To sprzeciwia się egoizmowi i zdobywaniu czegokolwiek z powodu zazdrości.

Jezus nawołuje nas do ufności i wiary. Bóg troszczy się o nas. Prorok Izajasz, którego słyszeliśmy w pierwszym czytaniu, wyraził to pięknym porównaniem „Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu, ta, która kocha syna swego łona? A nawet, gdyby ona zapomniała, Ja nie zapomnę o tobie”. „Nie troszczcie się więc zbytnio”.

Jezus w swoim nauczaniu nigdy nie zabronił korzystać z dóbr materialnych. Uczył jednak, że życie i szczęście człowieka nie są przedmiotem handlu. Nie można ich kupić, ani sprzedać. Jednocześnie Jezus pokazuje nam drogę do szczęścia: trzeba wyrzucić z serca wszystko, co zasłania nam Boga, wszystko, co chce być naszym bożkiem: chciwość, lenistwo, zazdrość. Trzeba też szeroko otworzyć swoje serce na Ewangelię, wypełnić je całkowicie miłością. Wówczas dobra materialne znajdą się na właściwym miejscu, a hojność wobec braci wzbogaci nas przed Panem.

      Podczas psalmu responsoryjnego powtarzaliśmy „jedynie w Bogu spokój znajdzie dusza”. Jedynie w Bogu... to sprawdzona i jedyna droga do prawdziwego szczęścia i pokoju. Bóg wzywa dzisiaj każdego z nas do zastanowienia się, jakie miejsce w moim życiu zajmują dobra materialne? Jak do nich podchodzę? Na ile jestem w tym wolny? Czy dobra materialne pomagają mojej wierze, czy przeszkadzają?

 

ks. Krystian Winiarski

 

Licznik odwiedzin:

Kliknij aby powiększyć
Kliknij aby powiększyć
Aktualny czas w Polska:

Kontakt:

tel.:   17 277 51 38

e-mail: parafiaszufnarowa@gmail.com

 

Modlitwa do św. Michała Archanioła

 

Święty Michale Archaniele! Wspomagaj nas w walce, a przeciw niegodziwości i zasadzkom złego ducha bądź naszą obroną. Oby go Bóg pogromić raczył, pokornie o to prosimy, a Ty, Wodzu niebieskich zastępów, szatana i inne duchy złe, które na zgubę dusz ludzkich po tym świecie krążą, mocą Bożą strąć do piekła. Amen.

Informacja dla wszystkich pragnących wesprzeć fundusz remontowo - inwestycyjny Parafii w Szufnarowej:

 

Wpłaty na rzecz Kościoła (parafii) mogą być odliczane od dochodu w zeznaniu rocznym podatku dochodowego od osób fizycznych, pod warunkiem, że będą to wpłaty na konto bankowe (art. 26 ust. 1 pkt 9 lit. b ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych).

 

Wpłata powinna być opisana „Darowizna na cele kultu religijnego”, może być też podany cel bardziej szczegółowy (np. "Darowizna na cele kultu religijnego. Relikwiarz").

 

Cele kultu religijnego to m. in. budowa czy remont kościoła, zakup jego wyposażenia oraz zakup przedmiotów liturgicznych.

 

Darowiznę na te cele można odliczyć do wysokości 6% dochodu.

Jedynym warunkiem skutecznej darowizny jest wpłata na konto bankowe z zaznaczeniem „Wpłata na cele kultu religijnego”.

 

Wszystkich Darczyńców pragnących wesprzeć planowaną rozbudowę naszej Świątyni prosimy o wpłaty na poniższe konto bankowe z dopiskiem: "Remont kościoła". Wszystkim Darczyńcom składam serdeczne Bóg Zapłać. 

 

Nr rachunku naszej Parafii na który można wpłacać darowizny:

 

72 9168 1043 4200 2798 2000 0010

 

Parafia Rzymskokatolicka p.w. Matki Bożej Ostrobramskiej w Szufnarowej